Praca ze słownikiem na trzy sposoby!
Co zrobić gdy kursant pyta, „a jak jest X po angielsku?” albo „co to znaczy X?
Nie ukrywajmy, w tym zawodzie to nasz chleb powszedni zarówno z kursantami młodszymi jak i dorosłymi. Czy zawsze dajecie pytającemu odpowiedź? Ja nie 🙂 Poniżej kilka moich sposób na promowanie niezależności kursanta. Post skierowany jest do nauczycieli osób dorosłych i młodzieży.
#1 QR Codes to the rescue!
Często gdy daję swoimi podopiecznym karty pracy, udostępniam im również kilka QR kodów z wbudowanymi słownikami. Przede wszystkim nie chcę by korzystali z wujka Googla i próbuję pokazać im, że skorzystanie z internetowego słownika może im więcej dać niż pójście na łatwiznę. Sporo moich ćwiczeń w parach / grupach oparta jest na robieniu małego dochodzenia. Każdy kursant dostaje około 10 wyrażeń, które w niedługim czasie będzie musiał wyjaśnić swojemu partnerowi. Jeśli dane wyrażenie już zna – super. Jeśli nie, musi zeskanować kod i zapisać synonim, definicję lub tłumaczenie danego wyrażenia (w zależności od poziomu). Słowniki, które im udostępniam często oprócz przykładów podają również kolokacje, na które również zwracam kursantom uwagę. A uczestnicy moich szkoleń wiedzą, że jestem niczym zdarta płyta. Kolokacje, kolokacje i jeszcze raz kolokacje – żadne wyrażenie nie powinno być uczone w izolacji.
Gotowe zajęcia z wykorzystaniem QR kodów możecie pobrać tutaj: Manipulation and Persuasion
#2 A Ty, jak myślisz?
Angażowanie innych to moja specjalność 🙂 Jeśli grupa jest na poziomie co najmniej B1, wiedzą, że nie ma łatwo. Pada pytanie o słowo – pada odpowiedź „zapytaj swoich kolegów, może któryś je zna”. Dopiero jak się okazuje, że nikt nie zna danego wyrażenia, to wkraczam do akcji. Nikt nie jest alfą i omegą, dlatego czasem i ja nie znam danego wyrażenia (szczególnie w dziedzinach English for Specific Purposes). W momencie kiedy kursanci spekulują na temat słowa, ja mam minutę na szybkie sprawdzenie słowa na telefonie. Dzięki temu wychodzę na mądrzejszą niż jestem 😉
#3 Pokażę Wam!
Jestem wielką fanką używania słowników na zajęciach (patrz punkt 1). Zatem gdy pada pytanie „jak wymówić X” lub „co to X?”. Jeśli nie stosuję metody #1 lub #2, to do akcji wkracza „bramka numer 3” 🙂
Na 95% moich zajęć mam projektor lub telewizor podpięty do laptopa. W pozostałych przypadkach mam na tyle małą grupę, że po prostu mogę im pokazać wpis ze słownika z ekranu komputera.
Zazwyczaj korzystam z zasobów Cambridge’a lub Longmana
Słownik nie gryzie, wręcz przeciwnie! Daje szansę na zapoznanie się z danym słowem / wyrażeniem bardziej dogłębnie. W słowniku „Kambridżowskim” kursant często może zobaczyć na jakim poziomie jest dane słowo i zapoznać się z jego prostą definicją. W słowniku Longmanowskim nie tylko mamy wymowę wyrażenia a również całych przykładowych zdań! Do tego kolokacje są wyraźnie wytłuszczone.
Pokazanie kursantów konkretnych wyrażeń jest również okazją do przećwiczenia wymowy. Oprócz wysłuchania jej w poszczególnych akcentach, wprowadzam elementy zapisów fonetycznych. A Przy przesłuchiwaniu całych zdań (z Longmana) zwracam kursantom uwagę na connected speech
A Wy? Jakie macie sposoby na pracę ze słownikiem?
Pozwalacie kursantom korzystać z telefonów? Używacie QR kodów? Przynosicie papierowe na zajęcia?